| LP 1 | |
| Side A: | |
| 1. Made Alive / Overture | |
| 2. Stranger In A Strange Land | |
| 3. Long Time Suffering | |
| - | |
| Side B: | |
| 1. Welcome To Nyc | |
| 2. Love Beyond Words | |
| 3. The 39th Street Blues (I'm Sick) | |
| 4. Devil's Got My Throat | |
| . | |
| LP 2 | |
| Side C: | |
| 1. Open Wide The Flood Gates | |
| 2. Open The Gates Part 2 | |
| 3. Solitary Soul | |
| 4. Wind At My Back | |
| - | |
| Side D: | |
| 1. Second Overture | |
| 2. 4th Of July | |
| 3. I'm The Guy | |
| 4. Reflection | |
| . | |
| LP 3 | |
| Side E: | |
| 1. Carie | |
| 2. Looking For Answers | |
| 3. Freak Boy | |
| 4. All Is Vanity | |
| 5. I'm Dying | |
| 6. Freak Boy Part 2 | |
| - | |
| Side F: | |
| 1. Devil's Got My Throat Reprise | |
| 2. Snow's Night Out | |
| 3. Ladies And Gentlemen, Mister Ryo Okumoto On The Keyboards | |
| 4. I Will Go | |
| 5. Made Alive Again / Wind At My Back | |
Wydana na czarnym winylu porywająca rejestracja koncertu z 2016r. z
Nashville, na którym zespół pierwszy raz w historii wykonał w całości
album "Snow". Choć powszechnie wiadomo, że concept-albumy czasem trudno
przełożyć na scenę, członkowie Spock's Beard przez dwie godziny
przykuwają uwagę słuchaczy, tworząc spektakl pełen dynamiki, energii,
dramatyzmu, a przede wszystkim emocji. Na scenie w Nashville stanęli:
Neal Morse (śpiew, pianino, syntezatory, gitara elektryczna i
akustyczna), Alan Morse (gitara, śpiew), Ted Leonard (gitara elektryczna
i akustyczna), Jimmy Keegan (perkusja, instr. perkusyjne, śpiew), Nick
D'Virgilio (perkusja, instr. perkusyjne, śpiew, gitara akustyczna), Ryo
Okumoto (instr. klawiszowe) i Dave Meros (bas, śpiew).
W 2002r. mistrzowie prog-rocka wydali album przez wielu fanów uznawany
za arcydzieło - blisko dwugodzinną muzyczną opowieść o
jasnowidzu-albinosie zatytułowaną po prostu "Snow". Album regularnie
stawiany jest w jednym szeregu z takimi klasykami "Tommy" The Who czy
"The Lamb Lies Down On Broadway" Genesis. Zespół znajdował się wówczas u
szczytu swoich możliwości i osiągnął sukces, o którym wcześniej mógł
tylko marzyc. A potem odszedł Neal Morse… Był oczywiście głównym
kompozytorem grupy, wokalistą, klawiszowcem i gitarzystą. Gdy nawrócił
się na chrześcijaństwo, poczuł, że Bóg stawia przed nim inne cele. Jego
odejście wstrząsnęło progresywnym światem i kolegami z zespołu. Dla
wielu było porównywalne z odejściem Petera Gabriela z Genesis. Na
szczęście zespół przetrwał, a Neal nagrał wiele albumów solowych. Fani
nie porzucili jednak marzeń o ponownym spotkaniu muzyków i okazji, by w
końcu usłyszeć "Snow" w całości na scenie. Warto było czekać 15 lat!